„I tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką”
Sally, skromna i niesamowicie utalentowana dziewczyna, która w swoim szkolnym życiu miała sporo problemów z poznaniem prawdziwego przyjaciela .Wszystko dlatego, że od zawsze była BEZTALENCIEM . Nigdy nie ujawniła się ze swoim talentem . Była samoukiem, nie uczęszczała na żadne lekcje poświęcone tańcu. Niektórych kroków, czy też jakichkolwiek ruchów nauczyła się oglądając programy taneczne. Sally, dziewczyna z jednym marzeniem – zostać baletnicą. S ally za chwilę miała zabłysnąć na scenie . Ręce z podekscytowania zaczęły jej drżeć, a w gardle zrobiło się dziwnie sucho. Zostały ostatnie sekundy. Wzięła głęboki oddech i pewnym krokiem udała się do wiwatującego tłumu . Zamknęła oczy, by zagłębić się w muzyce, po czym zaczęła tańczyć. – Złaź ze sceny ! Beztalencie – wrzasnął jeden z widzów. Sally została wygwizdana przez tłum, który bez końca skandował , BEZTALENCIE. Dziewczyna słysząc to, udała się z panicznym płaczem ku drzwiom wyjściowym. Dryń ! , dryń ! Sally obudził przerażająco głośny alarm w budziku. – Jak dobrze, że to był tylko sen – westchnęła przecierając wielkie, błękitne i jeszcze zaspane oczy. Dziewczyna założyła stare, niemodne ubrania, a następnie szybko uczesała potargane blond włosy, związując luźno w dwa warkocze. ***
Każde wejście do szkoły dla Sally było czymś w rodzaju męczarni. Kiedy przechodziła korytarzem zawsze zostawała obrzucana tysiącami obelg i docinków ze strony swoich rówieśników. A dlaczego ? Bo była BEZTALENCIEM. Szesnastolatka szybkim tempem podeszła do szafki, wykręcając parę odpowiednich cyfr tworzących szyfr do jej otwarcia. Kiedy żwawo pociągnęła za drzwiczki, z góry książek zleciała zielona farba, która ochlapała ją całą . Dziewczyna zaczęła wycierać zaplamione miejsca lecz to tylko pogarszało cała sprawę. Kiedy zabrzmiał dzwonek wzywający na lekcję, Sally pospiesznie pobiegła do szatni i tam przebrała się w czyste rzeczy przeznaczone do zajęć sportowych.
***
–Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie – powiedziała zawstydzona wchodząc do sali. –Siadaj, później o tym pomówimy– powiedziała pani Blaut marszcząc brwi i uderzając opuszkami palców o blat stołu. Po klasie przeszły głupawe chichoty i szepty. Dziewczyna zajęła miejsce spuszczając głowę. Oczy jej cały czas były zwrócone wszędzie, tylko nie na nauczycielkę. *** Dryń – zabrzmiał dzwonek na przerwę. Sally podniosła się leniwie z ławki. Obejrzała dookoła, po czym wzięła książki do ręki i udała się ku drzwiom . –Sally, poczekaj – powiedziała podniesionym głosem panna Blaut. –Tak, proszę pani. –Wytłumaczysz dlaczego się spóźniłaś ? –No bo, ja…, ja – zaczęła się jąkać. –Dobrze kochana, nie męcz się już. Masz pojęcie jaka kara czeka za spóźnianie? – spytała srogim głosem . – Tak, wiem. –Więc zostaniesz po lekcjach i będziesz pomagała w dekoracjach do „ Szkoły talentów” – powiedziała podnosząc do góry cienko wyregulowane brwi. –Możesz już iść– dodała.
***
Dryń ! – zabrzmiał ostatni dzwonek. Sally szybko wybiegła z klasy, udając się na dół do sali teatralnej. – Już jestem – krzyknęła otwierając drzwi. – Dobrze. Bierz się za przyczepianie tych drobiazgów –rozkazała panna Blaut i niestarannie podała jej pojemnik z potrzebnymi rzeczami. – Ja muszę jeszcze coś wydrukować, więc wszystko tutajzostawiam na twojej głowie. Sally postawiła pudełeczko na scenie. Rozejrzała się dookoła, po czym spojrzała na broszurę o balecie. Zamknęła oczy. Wyobraziła sobie skandującą jej imię publiczność i kiedy zaczęła tańczyć, uciekła w świat fantazji. – No barwo, brawo. Nigdy nie mówiłaś, że potrafisz tak pięknie tańczyć– powiedziała dyrektor klaszcząc. –Zawsze wydawało mi się, że nie potrafię – stwierdziła ze smutną miną. –To skoro już to wiesz Sally. Nadeszła pora by wybić się z cienia. Masz prawdziwy talent. –No nie wiem – mruknęła Sally . –Jeżeli kochasz balet na pewno przyjdziesz wystąpić w „Szkole talentów”. –Ale, kiedy wyjdę na scenę i wszyscy zobaczą, że to ja, takie BEZTALENCIE zaczną się z ich strony głupawe docinki i szepty. – Kochanie, mam pomysł – powiedziała z dziwnym uśmieszkiem panna Frans. Wzięła Sally za rękę i zaprowadziła do małego schowka za kulisami. –Sally, zamknij oczy – powiedziała podekscytowanym głosem. Panna Frans sięgnęła ręką w głąb pudełka z różnymi strojami znajdując coś dla Sally. –Możesz już otworzyć. Kiedy powieki dziewczyny rozwarły się, w oczach zakręciła się łza radości. –Jakie to cudne – stwierdziła Sally dotykając srebrnych diamencików na stroju do baletu. –Mam coś jeszcze, by nikt nie zdołał cię rozpoznać – dyrektorka podała srebrzystą maskę, pokrytą brokatem z różowym kwiatkiem. – Naprawdę bardzo dziękuje, nie wiem jak się pani odwdzięczę – powiedziała spoglądając na podarunek. – Wystarczy, że wystąpisz – odparła ze szczerym uśmiechem. –No zmykaj już – dodała miękkim głosem . – A dekorację ? – Spokojnie wszystkim się zajmę i panią Blaut też –uspokoiła Sally poprawiając swoje okulary z czerwoną oprawką.
*** Następny dzień w szkole zaczął się jak zwykle. Milion obelg na minutę zostały wycelowane w bezbronną Sally. – Sally Thomson wzywana do gabinetu dyrektorki, powtarzam Sally Thomson wzywana do gabinetu dyrektorki – nadawała panna Frans. Sally obejrzała się za siebie. Wszystkie oczy były zwrócone ku niej. Dziewczyna zarumieniła się na twarzy i spuszczając głowępospiesznie udała się do gabinetu pani dyrektor.
***
– O już jesteś Sally, siadaj – powiedziała pani Frans. – Dzień dobry. –Czy przemyślałaś moja propozycję. ? – Nie, panno Frans, boje się . Nie wiem czy dam radę. Niedawno miałam dziwny sen, przez to mam jeszcze gorsze obawy. – Dziecko, jeżeli nie będziesz wierzyć w siebie, to do niczego nie dojdziesz. Zawsze będziesz myślała „A co jeśli się nie uda…”– zaczęła tłumaczyć panna Frans, dając Sally trochę do zrozumienia. – Dziękuje za te słowa – rzekła z sympatią dziewczyna. –Nie ma za co drogie dziecko – Frans wyjęła z szufladki w biurku drobną pozytywkę – To dla ciebie – powiedziała podając ją z nad wyraz szerokim uśmiechem. Sally złapała za niewielkie pokrętło i wprawiając go w ruch, wieczko pozytywki otworzyło się, a za nim wychylił się tańczący przy spokojnych nutach posążek baletnicy. – Jest cudowna – stwierdziła Sally nie zdejmując wzroku z tancerki . – Tak, kiedyś dała mi ją mama . Była moim amuletem na szczęście, teraz ja ci go daje, bo wierze, że ci się przyda. – Dlaczego chce pani, żebym zatańczyła w tym konkursie? – Ponieważ uważam, że masz ogromny talent. Znam się na tym. Kiedyś ćwiczyłam balet – tłumaczyła panna Frans. – Byłam bardzo dobra. Miałam szansę na zrobienie kariery w Paryżu. Głupi wypadek zniszczył moje nadzieje. – To straszne, przykro mi, nie wiedziałam . – Kiedy wczoraj zobaczyłam jak tańczysz ujrzałam siebie przed niefortunnym wypadkiem. – Ale nawet jeżeli bym wystąpiła, nie mam odpowiedniego układu do zatańczenia. – Dobrze, a więc czekaj po lekcjach w naszej sali teatralnej. Przyjdę i poćwiczymy. Występ już za tydzień, więc codziennie o 16:00 będą nasze spotkania. – Dobrze, przyjdę od razu po dzwonku. Do zobaczenia– pożegnała się ze szczerym uśmiechem. – Do widzenia Sally – Frans odwzajemniła uśmiech.
***
Tydzień później – „Szkoła talentów”
Sally namiętnie uczyła się układu panny Frans. Oczekiwanie za sceną naswoją kolej przyniosło dziewczynie dużo nerwów.Sala była zapełniona po przegi. Regionalna rozgrywka „Szkoły talentów” zaczęła się. Publiczność klaskała występ po występie. Serce Sally łopotało, gdy była co raz bliżej swojego wystąpienia. Ostatnia grupka wzywana na estradę. Sally pozostały ostatnie cztery minuty. Dziewczyna wyciągnęła ze swojego plecaka pozytywkę i nakręciła ją. Wtem czyjaś chłodna dłoń spoczęła na jej ramieniu. Sally odwróciła się ujrzawszy przy tym szczupłą, zapracowaną blondynkę o kręconych włosach do ramion. – Mama ! – wykrzyknęła dziewczynka wpadając w jej objęcie. – Myślałam, że wrócisz dopiero za tydzień . – Panna Frans zadzwoniła do mnie, kilka dni temu opowiadając o twoim wyst... – Mamo, wybacz, później dokończymy rozmowę. To już moja kolej. Trzymaj kciuki. – Przerwała Sally, zakładając pospiesznie swoją maskę. Dziewczyna udała się do wiwatującego tłumu, a matka szybko zajęła miejsce na widowni. Nagle z małego magnetofonu popłynęła cicha, kojąca melodia. Sally zamknęła oczy, po czym powoli je otwierając zagłębiła się w muzyce. Dziewczyna zaczęła subtelnie tańczyć. Publiczność zamilczała, oczy były skupione tylko na zamaskowanej dziewczynie. *** Melodia umilkła. Sally wykonała taktowny ukłon w stronę publiczności. Natomiast cała widownia wstała, oklaskując baletnice. – Zdejmij maskę ! – niespodziewanie krzyknął jeden z widzów. Dziewczyna popatrzała ze zdziwieniem w stronę publiki . – Zdejmij maskę ! – powtórzył ten sam głos. Po całej sali przeszły dziwne szepty. Zaciekawienie publiczności wzrastało z sekundy na sekundę. Każdy chciał wiedzieć kto kryje się pod maską baletnicy. Sally wpadła w wielkie zakłopotanie . Rzuciła ostatni spojrzenie na widownie, po czym spokojnie zeszła ze sceny. – Sally, twój występ był niesamowity. Rozmawiałam z panną Flint i panem Winter ’em z jury. Uznali, że masz talent i nagroda należy się właśnie tobie. Mamy drobny kłopot z decyzją panny Tany, która twierdzi, że należy się tańczącym żabom za świeżość i oryginalność, a ja się pytam do diaska, jaką świeżość i oryginalność ?! To grupa beztalenci, która przyszła sobie jaja robić! – Panna Frans wzięła głęboki oddech, by się uspokoić – masz zwycięstwo w garści Sally, już moja w tym głowa. Nie przejmuj się tą maską. Wraz z tajemnicą uleci cały czar zawarty w twoim tańcu. Najlepiej z odsłoną poczekaj do końca głosowania. Myślę, że tamaska i cała skryta tajemniczość przekona panią Tany do właściwej decyzji ***
– Witamy po krótkiej przerwie. Wyniki już są ! – krzyknął zachęcająco prowadzący. – Tutaj nie ma drugiego czy trzeciego miejsca, jest tylko pierwsze, najważniejsze, które zajął lub zajęła … – przeciągał wyciągając z czerwonej koperty karteczkę.– A więc zajęła je– Publika zamilczała. – zamaskowana Baletnica ! Brawa dla niej ! Sala zaczęła huczeć od aplauzu widowni, która najwidoczniej ucieszyła się z decyzji jury. Sally wystąpiła na środek sceny i z dumną miną sięgnęła po czek i statuetkę. Zwyciężczyni ukłoniła się łagodnie w stronę publiczności. Panna Frans wraz z matką dziewczyny pobiegła do niej z radosnym uśmiechem. Obie przepełniała duma, a największa ogarnęła Sally. –Zdejmij maskę ! – znów cała uroczystość zakłócił krzyk z publiki. – Sally, teraz możesz się ujawnić – wyszeptała panna Frans. Dziewczyna rozglądnęła się po sali i zamykając powieki zaczęła zdejmować z twarzy maskę. Publika zamarła. Każdy instynktownie obserwował ruchy baletnicy. – BEZTALENCIE .? – publiczność zamurowało. Rok później .
Sally spoglądała z okna na wieże Eiffla. Jej marzenie się spełniło. Uczy się w najlepszej szkole baletowej i już nikt nie uważa ją za beztalencie. Kiedyś zostanie światowej sławy Primabaleriną. Natomiast panna Frans poświęciła się nauce młodych pokoleń form scenicznych, by każdy miał szanse w przyszłości spełnić swoje marzenie tak jak Sally.
|