Nasze teksty

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2011-03-29 15:34:25

Mosiek

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2011-03-29
Posty: 6
Punktów :   

Słoik ze szczęściem

Mimo poświęcenia temu 3 godzin rozmyślań, dalej nie umiem zmierzyć szczęścia. Próbowałam
przelać je w butelki, zawekować w słoiczkach, by mieć jego smak na smutne dni. Chciałam również
zapakować je w pudełka śniadaniowe, niestety, obramowane, zamknięte szybko uleciało. Te 3
godziny nie poszły jednak na marne. Teraz już wiem, że Szczęście jest osobą. Bohaterem
zbiorowym w moim zacnym życiu. Na pewno moi przyjaciele nie byliby szczęśliwi, gdybym
poddała ich gotowaniu, a następnie schowaniu do ciemnej szafeczki, by się nie zepsuli. Myślę, że
woleliby kroczyć przez życie wraz ze mną. Kiedy Smutek by do mnie zawitał stanęliby w mojej
obronie, byliby moją bramą. Owszem, ja też tu widzę pewne niedopowiedzenie. A co jeśli Szczęście
chce się pojawiać raz na jakiś czas? Raz na rok, na 10 lat. Wtedy przyjmę je do serca i powiem
cichutko "Rośnij w siłę, rośnij bo nie wiem, czy sama się obronię przed Smutkiem".
      Jednak... jeden słoiczek szczęścia, słodkiego niczym dżem truskawkowy schowałam w
najciemniejszym miejscu szafki, tak by nikt tego nie widział. Schowałam go, po to by zobaczyć co
zrobi szczęście. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że Szczęście jest szczęśliwe tylko wtedy, gdy jest
blisko mnie. W szkole, przed komputerem, na kartkach pamiętnika. Schowałam je jak najgłębiej, by
nikt mi go nie ukradł. Po pewnym czasie zajrzałam do szafki. Smutek przyszedł z niezapowiedzianą
wizytą, niosąc w prezencie gorycz i żal. Pomyślałam, że poczęstuję go szczęściem, by nie musieć -
choćby z grzeczności, smakować tego podarku. Byłam pewna, że gdy Smutek zobaczy mój
szczęśliwy dżem pójdzie sobie w siną dal, albowiem Smutek nigdy nie lubił Słodyczy. A ta
przyjaźniła się ze Szczęściem. Jednak, gdy on to zobaczył - splunął mi w twarz i bezceremonialnie
zasiadł za moim stołem, który podarował mi Spokój. Ze zdziwieniem popatrzyłam na słoiczek, nie
bardzo wiedząc o co chodzi. Przecież dobrze zawekowałam go i schowałam. Nikt mi szczęścia nie
ukradł. Było coś nie tak. Gdy przyjrzałam się bliżej szczęściu stwierdziłam, że zmieniło kolor na
brunatny. Było zgniłe. Popsuło się. szczęście było jednym z tych produktów Życia, które zamknięte
psują się. Po krótkiej chwili zadzwoniła do mnie Bezradność. Zaczęła sączyć swój jad w
słuchawkę, przekonując mnie, że muszę nauczyć się żyć ze Smutkiem. W końcu uwierzyłam.
Codziennie razem ze Smutkiem popijaliśmy żal i jedliśmy gorycz.
      Po długim czasie ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu
było to Szczęście. Wyszłam z nim na spacer, ciągle nie wierząc w swój fart. Najwyraźniej, to był
też ten produkt Życia, co się odnawia. Po dość krótkiej rozmowie stwierdziłam, że to prawda.
Szczęście znów do mnie przyszło. Gdy dowiedziało się, że Smutek znów rezyduje w moim domu,
czym prędzej pobiegło i zrobiło rewolucję. I to nie byle jaką. Wyrzuciło do kosza gorycz i wylała
do zlewu żal. Koło lustra powiesiło na wieszaku uśmiech i wesoły błysk w oku. Powiedziało, że od
tej pory codziennie po śniadaniu mam przyodziewać się w to, ponieważ inaczej Nadzieja, w której
się zakochało odejdzie od niego, a w prezencie pożegnalnym zostawi rozpacz i zawiść. Z początku
nie wiedziałam o co chodzi. Czemu Nadzieja? Co ona ma do rzeczy? Szczęście wyjaśniło, że
Nadzieja przewidziała, że kiedyś ich dzieckiem będzie Miłość, którą ja będę musiała się opiekować.
     Od tamtej pory dbam o codzienną higienę uczuć. Rano pzyoblekam się w uśmiech i radosny
błysk w oku. Czeszę włosy grzebieniem, który został podarowany mi przez Nadzieję. Zakładam
ubrania, które pomaga wybierać mi Szczęście, bowiem ja sama gust mam fatalny.  Gdy wychodzę
do szkoły, daję Szczęściu i Nadzieji soczystego buziaka. Za tego buziaka czasami Nadzieja posyła
swojego dobrego duszka - szybsze bicie serca, które lubi płatać figle. W południe, gdy czatuję ze
zmęczeniem znów przychodzi Szczęście i podaje mi ciepły obiad. Czasami mówi z czego jest
zrobiony. Raz zdarzyło się, że Szczęście ucięło sobie palec i dodało do zupy. Spytałam się wtedy
"po co?". Szczęście odpowiedziało "Dla smaku". Niestety, nawet Szczęście z Nadzieją nie umieją
opanować kapryśnego Znużenia, które składa mi niezapowiedziane, choć oczekiwane wizyty.
Podejrzewam, że bardzo nie lubi nauki, ponieważ czas jego odwiedzin przypada akurat na godziny,
w których ślęczę nad książkami.  Wieczorem zmywam z siebie brud w postaci chciwości i obłudy.
Smaruję się kremem z odporności, nawilżam usta zadowoleniem. Myję zęby z pastą o specjalnym
składniku: krytyką. Czasami ma ona gorzki smak, a czasami wręcz przeciwnie. Pachnie dżemem
truskawkowym.
      Te 3 godziny rozmyślań zaowocowały tą oto opowieścią mojego życia, co prawda jeszcze nie skończoną. Mam nadzieję, że uda mi się uchwycić kolejne niesamowite momenty, w których
Szczęście puszcza do mnie figlarnie oczko. Nie mogę się doczekać ślubu Szczęścia z Nadzieją,
albowiem uwielbiam dzieci i chciałabym zaopiekować się Miłością. Wystarczyłby mi sam fakt, że
Nadzieja nosi w sobie Zakochanie, które kiedyś będzie Miłością. Podpowiedziała mi, że
Zakochanie zmienia się w miłość dopiero, gdy powiem magiczne słowa "Uf uf, Kocham Miłość,
chcę by się wreszcie narodziła". Ostrzegło mnie również, że gdy raz to wypowiem nie będzie już
odwrotu. Nadzieja nie chce, bym okazała się niegotowa na przyjście jej dziecka. Ja też się nie chcę
taką okazać. Na razie czekam, jedząc czekoladę o smaku zauroczenia. Ale co zrobię, gdy skończy
się ta tabliczka? Przecież nie mogę jej kupić w sklepie. Pożyczę kilka minut od Czasu, niedługo
mam urodziny, więc może w prezencie da też mi kilka godzin. Muszę oszczędzać minuty i godziny
na przygotowywanie się do powiedzenia magicznych słów. Szczęście często siaduje przy mnie i
plecie bajki zasłyszane od Losu. A Nadzieja leży na łóżku wyściełanym humorem i z malutkim
uśmiechem na ustach gładzi swój brzuszek. Czasami szepcze słodkie słówka do swojego
maleństwa.

Offline

 

#2 2011-03-29 15:35:56

karoline

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2011-02-08
Posty: 6
Punktów :   

Re: Słoik ze szczęściem

A więc. Słoik ze szczęściem jest tak fantastycznie napisany, że z początku uśmiechałam się sama do siebie, ale po przemyśleniu powinniśmy się rozpłakać nad losem "podmiotu".

Świetne porównania i pisz więcej takich rzeczy.

Offline

 

#3 2011-03-29 15:38:51

 Ewelina

Administrator

22685039
Zarejestrowany: 2010-04-21
Posty: 26
Punktów :   

Re: Słoik ze szczęściem

Ej ! To było...niesamowite ! Inne, pokręcone, ale cudowne ! Naprawdę, ja nie żartuję! Widziałam kilka małych błędów, ale to nic, przecież błędy da się poprawić. Pozdrawiam i Weny życzę .

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.pomoc-drogowa.pun.pl www.link7.pun.pl www.mkskusyszczecin.pun.pl www.smka.pun.pl www.forumsamsunggalaxymini.pun.pl