Nasze teksty


#1 2012-01-05 13:21:07

Klaudia

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2012-01-05
Posty: 5
Punktów :   

Ludzie, którzy są prawdziwsi niż ja

Jak co wieczór, siedziałam z książką w ręce. Patrzyłam na świat za oknem. Czułam się
samotna. Tak strasznie samotna. Co najdziwniejsze, wokół mnie było dużo ludzi. Mój
najlepszy przyjaciel, z który mieszkałam, w wynajętym mieszkaniu. Moja roztrzepana mama,
która dzwoniła do mnie co dzień o różnych godzinach, zawsze pytając „nie śpisz już?” Nie
ważne czy było południe, rano czy późny wieczór, zawsze pytała tak samo.
   Mój najlepszy przyjaciel Krystian, studiował zarządzanie i marketing. Ja natomiast
udałam się na chemię na politechnikę. Czułam się dziwnie. Wokół było tyle ludzi, każdy
inny, ale dla mnie zawsze wyglądali tak samo. Zawsze się gdzieś śpieszyli. Nie mieli czasu
stanąć i cieszyć się życiem. Byli też tacy, którzy tym życiem cieszyli się za bardzo. Ciągłe
imprezy, alkohol, mocniejsze używki. Jakoś mnie to nie bawiło. Nigdy nie potrafiłam się
zaklasyfikować ani do jednej grupy, ani do drugiej.
   Mój malutki pokój. Łóżko, biurko, szafa i okno. Jedyna rzecz, którą tu uwielbiam. Stare
okno z szerokim parapetem. Zawsze siadam na nim, opatulam się kocem i biorę do rąk
książkę. Zawsze jest to opowieść o miłości, o perfekcyjnych facetach, takich, że człowiek się
zastanawia czy istnieją tylko na papierze. Dlaczego nie mogą istnieć w normalnym świecie?
Tym razem czytam „Akademię wampirów”. Tak wiem, już samo istnienie tych stworzeń jest
mocno nierealne, a w dodatku istnienie faceta, który jest w połowie wampirem i jest do tego
idealny, sprawia, że czuję się jeszcze gorzej…
   Zamykam książkę i opieram się głową o ścianę za mną. Przekrzywiam głowę i dotykam
czołem zimnego szkła. Na dworze jest zimno, późna jesień. Pada mroźny, nieprzyjemny
deszcz. Tak bardzo chciałabym się wyrwać z tego świata. O ile prostsze byłoby życie w
wyimaginowanym świecie? Zamknięcie się na bodźce zewnętrzne i marzenie o innym życiu?
Życiu, które byłoby łatwiejsze, gdzie nie czułabym się tak strasznie samotna. 
   Usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają, a zaraz za nimi kroki mojego
współlokatora. Dwa szybkie puknięcia do moich drzwi.
   – A ty znowu tutaj? Klaudia, wyjdź ze mną dziś. Zabawimy się. Będzie fajnie, zobaczysz
– przysiadł na moim łóżku. Pościel w nieładzie, w nogach łóżka leżą moje dresy i bluza.
Zastanawiam się nad jego słowami, ale nie dochodzi do mnie ich sens. – Ej, proszę nie patrz
na mnie tak, jakbyś nie rozumiała co do ciebie mówię – uśmiecham się, w rzeczywistości tak
właśnie jest.
   – Nie dziś, następnym razem, dobrze?  – Wiesz, że od kilku miesięcy sprzedajesz mi tą gadkę, za każdym razem, kiedy chcę cię
gdzieś wyciągnąć? 
   – Przesadzasz? – zapytałam. Wiedziałam, że to prawda.
   – Wcale nie. Zaraz ci pokażę – wstał i wyszedł z pokoju, ponownie położyłam głowę na
szybie, po chwili jednak wrócił. – Ostatnio zachowujesz się jak robot. Jesz, śpisz, chodzisz na
zajęcia, czytasz wieczorami książki. Zacznij żyć, martwię się o ciebie. Żeby ci udowodnić,
mam tutaj zapisane kiedy mi mówiłaś, że pójdziesz ze mną następnym razem – podał mi
kartkę. Popatrzyłam na daty, mniej więcej co dwa tygodnie, czasami co tydzień. Przy każdej
notatka – „tym razem też ze mną pójdzie następnym razem.” Poczułam się źle.
   – Dobrze pójdę, ale gdzie? – przyjaciel wydał odgłos zwycięstwa.
   – Naprawdę? – podszedł do mnie i mnie przytulił.
   – Mam jakieś inne wyjście? Jak nie pójdę, będziesz mi to wciąż wypominać –
uśmiechnęłam się do niego. – Jak mam się ubrać?
   – Normalnie. Idziemy do pubu, na piwo, dobrze? – pokiwałam głową.
   – Daj mi chwilę, muszę coś ze sobą zrobić, dobrze?
   – Nie śpiesz się, wychodzimy za ponad godzinę – przytaknęłam i poszłam do łazienki.   

***

   – Mówiłem ci, że będzie fajnie – przyjaciel powiedział mi to wprost do ucha. Było
tłoczno i głośno. Zupełnie nie dla mnie. Marzyłam o tym aby wrócić do domu i przeczytać w
spokoju książkę. Usiadłam przy stoliku i uśmiechnęłam się do niego. – Co ci przynieść?
   – Sok proszę.
   – Zlituj się, może piwo?
   – Sok – roześmiałam się. – Nie pije, wiesz o tym doskonale – pokiwał głową i odszedł.
Zostawił mnie ze swoimi przyjaciółmi.
   – Ty jesteś Klaudia, tak? – zapytała drobna blondynka. – Jestem Martyna – podałyśmy
sobie dłoń. – Krystian dużo nam o tobie opowiadał – podniosłam brew. Dziewczyna się
zaśmiała. – Nie martw się, same dobre rzeczy. Mówi, że nigdy nie chcesz z nim nigdzie
chodzić, i jak się okazało, że dałaś się namówić to zadzwonił do każdego z nas każąc nam
przyjść i cię poznać – uśmiechnęłam się do niej. 
   Dobrze mi się z nią rozmawiało. Była miła, zabawna, nie oceniała mnie i nie starała się
za bardzo naciskać. W pewnym momencie wstałam do toalety. Przeciskałam się przez tłum
ludzi. Nagle wpadłam na kogoś. 
   – Przepraszam bardzo – rozlałam jego napój. – Tak mi przykro, ale tu jest tyle ludzi –
zaczęłam się tłumaczyć. Chłopak odwrócił się i uśmiechnął.
   – Nic nie szkodzi, możliwe, że to moja wina. Przypatrywałem ci się od dłuższego czasu i
musiałem zrobić coś, co sprawi, że zwrócisz na mnie uwagę – pokazał mi rząd swoich
śnieżnobiałych zębów. Zaśmiałam się.
   – Widać udało ci się – pokręciłam głową. 
   – Jestem Dimitr – podał mi rękę, a moje serce stanęło. Popatrzyłam na niego, był dobrze
zbudowany, ciemne oczy, dłuższe włosy, wpadały mu do oczu. Poczułam się nieco dziwnie. –
A ty jesteś Klaudia, prawda?
   – Tak, skąd wiesz? 
   – Mam dobry słuch – uśmiechnął się. – Chodź, może się przejdziemy? 
   – Nie… nie wiem? Przyszłam tu z przyjaciółmi. Muszę dać im znać. 
   – Dobrze, poczekam chwilę. 
   Kiedy powiedziałam Krystianowi, że chcę wyjść z nowopoznanym facetem, w ogóle go
to nie zdziwiło, kazał mi się dobrze bawić, powiedział nawet, że jest ze mnie dumny.
Pomachałam mu i wyszłam razem z Dimitrem. 
   – To wszystko jest takie dziwne – powiedziałam, kiedy złapał mnie pod rękę i szliśmy
wzdłuż rzeki. 
   – Chodź usiądziemy na ławce, dobrze? – przytaknęłam. – Co jest takiego dziwnego?
   – Przed wyjściem z Krystianem, czytałam książkę. Postać w niej, jest strasznie podobna
do ciebie i w dodatku ma tak samo na imię. 
   – Bo to jestem ja.
   – Co? – zaczęło mi się kręcić w głowie. Mój towarzysz się zaśmiał.
   – Oj już, nie panikuj – powiedział spokojnie. – Jesteś strasznie samotna. Postanowiłem
cię odwiedzić. Spędzić z tobą kilka chwil. Odciągnąć cię od książek, od zmartwień, od
wszystkiego. Chcę ci pokazać, że z życia należy korzystać. Bawić się. Zaufasz mi? – nie
wiedziałam co mam myśleć. Zawsze marzyłam o takiej chwili. Nigdy jednak nie myślałam,
że moje marzenie może się spełnić. Spędzenie choć odrobiny czasu z bohaterem książkowym,
sprawia, że czuję się odurzona. Pokiwałam głową. Czy mu ufałam? Nie wiem, ale zawsze
mogłam spróbować. 
    Dimitr złapał mnie za rękę i podniósł do pozycji pionowej. Wciąż trzymając się za ręce
poszliśmy przed siebie. Wszystko było takie magiczne. Cały świat zdawał się do mnie
uśmiechać. 
   – Pójdziemy coś zjeść? 
   – Dlaczego nie – wzruszyłam ramionami i się uśmiechnęłam. 
   – Znam miejsce, gdzie podają świetne gofry z prawdziwą bitą śmietaną, nie tą z pudełka.
Dodatkowo mają tam zawsze świeże owoce, co ty na to? 
   – Prowadź – trzymał mnie za rękę i szliśmy ulicami rynku. Było pięknie,
odremontowane, kolorowe kamienice, były oświetlone z każdej strony. Na środku stała
fontanna, która była wciąż czynna, mimo później pory roku. Podeszliśmy do niej. Zostałam
lekko ochlapana. Zaśmiałam się.
   – Nie wystarczy ci, że z nieba kapie? Musisz mnie dodatkowo moczyć? – zachichotałam
i przyłączyłam się do zabawy. Czułam się wolna, beztroska. Całkiem inna. 
   – Nie, trzeba cię zmoczyć – uśmiechnął się diabelsko i nabrał wodę w dłonie, zaczęłam
uciekać i się śmiać. Złapał mnie w pasie i trzymał. – Nie uciekniesz mi dziś – po tych słowach
pocałował mnie w szyję, zadrżałam. – Chodź, widzę, że ci zimno – nie powiedziałam mu
prawdy, dlaczego zadrżałam, za to uśmiechnęłam się i pozwoliłam prowadzić.
   Dimitr miał rację, gofry były cudowne. Musieliśmy używać noża i widelca, inaczej nie
udałoby nam się ich zjeść. Znając mnie, byłam cała brudna. Jedno spojrzenie, na chłopaka
siedzącego naprzeciw, powiedziało mi wszystko. Uśmiechał się pod nosem.
   – No dobrze, bardzo śmieszne, to gdzie jestem brudna? – wtedy wybuchnął śmiechem.
Podszedł do mnie i zlizał bitą śmietanę z mojego nosa. Mogę się założyć, że się
zarumieniłam.
   – Mmmm, pycha.
   – Powiedz mi coś? Dobrze?
   – Co byś chciała wiedzieć?
   – W książce nie jesteś taki jak tu – pokazałam gestem wszystko wokół. – Jesteś
niebezpieczny, wiesz czego chcesz, nie dajesz się porywać  uczuciom. Czemu tu jesteś inny?
   – Jestem taki jakiego ty mnie sobie wyobraziłaś – wzruszył ramionami. – w tym świecie
nie muszę walczyć ze strzygami. Chronię tylko ciebie, a jestem pewny, że dałbym radę
każdemu w tym pomieszczeniu, gdyby chcieli zrobić ci krzywdę. To miłe, kiedy nie muszę
się martwić tym, że ktoś czyha, żeby mnie zaatakować.
   – Przepraszam – spuściłam wzrok.
    – Klaudio, nie masz za co przepraszać. Naprawdę. Cieszę się, że pytasz – uśmiechnął się
do mnie. Poczułam ciepło rozlewające się po mojej klatce piersiowej. Czułam się wspaniale,
dobrze. – Mam coś dla ciebie – uśmiechnął się do mnie. 
   – Co takiego? – zapytałam podejrzliwie. Włożył rękę do kieszeni swojego płaszcza i
wyciągnął naszyjnik. Srebrny łańcuszek z zawieszką na końcu. – Och – tylko tyle zdołałam
powiedzieć.
   – Być może, już nigdy się nie zobaczymy, a ja chciałbym ci coś dać, coś co będzie ci o
mnie przypominać.
   – Nie musiałeś. 
   – Wiem – uśmiechnął się. – Ale chciałem. Mogę? – kiwnęłam głową. Wstał i zapiął go
na mojej szyi. Zawieszka wyglądała jak kieł. Misternie zdobiony. Były tam jakieś starodawne
napisy, może runy? Po jednej stronie wiło się pnącze, bluszczu? Nie mam zielonego pojęcia. 
   – Dziękuję. Jest piękny – pogładziłam go palcem. 
   – Musimy wracać – popatrzyła na niego ze smutkiem. – dochodzi północ, muszę wracać.
   – Jak kopciuszek? – zaśmiał się. 
   – Dokładnie tak. Odprowadzę cię do domu, dobrze? – pokiwałam głową. Złapał mnie za
rękę i wyszliśmy w mrok. Prawie się do siebie nie odzywaliśmy. Cieszyłam się samą jego
obecnością. Pod kamienicą przystanął i wziął mnie w ramiona. – Dziękuję ci za dzisiejszy
wieczór – wtedy pocałował mnie, a ja straciłam kontakt z rzeczywistością. Prawdopodobnie
zemdlałam.
   Obudziłam się w swoim pokoju. Siedziałam na parapecie ubrana w rzeczy, w których
chodzę pod domu. Opatulona kocem, z książką na kolanach.
   – To był tylko sen – w moich oczach pojawiły się łzy. Tylko sen. Pozwoliłam im spłynąć
powoli w dół mojej twarzy. Jednak nagle poczułam coś zimnego na moim mostku. Siedziałam
pochylona i pozwalałam łzą lecieć. Jednak uczucie, że coś tam jest sprawiło, że dotknęłam
tamto miejsce. Było tam coś twardego i zimnego. Zerknęłam pod bluzkę. Był tam. Kieł. Ten
sam co w moim śnie.
   Czyli to nie był sen? To stało się naprawdę? Ale jak to możliwe? Zamknęłam książkę,
chciałam ją odłożyć, ale wyleciała z niej karteczka.

   ]Zacznij żyć, w pełni. Zasługujesz na to aby poznać świat, w którym żyjesz. Nie zapomnij
o mnie, ale poznaj też innych ludzi. Ludzi, którzy są prawdziwsi niż ja.

             Dimka.    Zabrakło mi tchu, łzy kapały z mojej twarzy. Czułam się wspaniale, ale jednocześnie
byłam smutna. Poznałam go, jedno z moich marzeń stało się rzeczywistością. Uświadomił mi
jednak, że trzeba żyć. Nie mogę się zamykać na innych. Muszę poznać świat, w którym żyję.
Dokładnie tak jak napisał. 
   Usłyszałam jak drzwi od domu się otwierają. Szybko starłam łzy. Włożyłam karteczkę
do książki i odstawiłam ją na biurko. Krystian zapukał i wszedł do mojego pokoju.
   – Co powiesz na wyjście dzisiaj? – zapytał, choć nie wierzył, że z nim pójdę.
   – Chętnie – uśmiechnęłam się do niego.
   – Naprawdę? – pokiwałam głową, chłopak się ożywił. – W takim razie ubierajmy się
zanim zmienisz zdanie! – wykrzyknął i zaczął dzwonić. Uśmiechnęłam się. Zmieniłam strój i
czekałam na niego przy drzwiach.
   – Wiesz, może nawet dam się namówić na jednego drinka? 
   – Podmienili cię? Porwało cię UFO? Nie! Nie odpowiadaj, cieszę się – przytulił mnie, a
później oboje wyszliśmy w świat. Świat, który w końcu odważyłam się poznać.  Na który, w
końcu, odważyłam się otworzyć.

Offline

 

#2 2012-05-12 17:24:40

 Ewelina

Administrator

22685039
Zarejestrowany: 2010-04-21
Posty: 26
Punktów :   

Re: Ludzie, którzy są prawdziwsi niż ja

Ciekawa miniaturka, dobrze napisana i wciągająca. Gratuluję talentu. Pozdrawiam.

Offline

 

#3 2012-05-12 17:26:01

Sibyl

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2011-07-12
Posty: 6
Punktów :   

Re: Ludzie, którzy są prawdziwsi niż ja

Podoba mi się pomysł, a końcówka powala. Nie jest jakaś przesłodzona historyjka. Nawet mi się w oku łza zakręciła na koniec.... Piękne.

Offline

 

#4 2015-10-16 18:51:53

pancho

Nowicjusz

Zarejestrowany: 2011-01-08
Posty: 10
Punktów :   

Re: Ludzie, którzy są prawdziwsi niż ja

Bardzo ciekawa miniaturka. Masz fajny styl i dobrze piszesz.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zielonyzoliborz.pun.pl www.clubpenguin.pun.pl www.klasa2d-brx.pun.pl www.h2ojustaddwater.pun.pl www.blo.pun.pl